piątek, września 22, 2006

Słabość marzyciela

Przyznam się szczerze, że mimo wszystko czasem, w chwili słabości, rozrzewnienia, w stanie podgorączkowym czy upojenia alkoholowego dochodzi do głosu jakiś mój wewnętrzny marzyciel-optymista i myślę sobie, że może braciaki kaczyniaki mimo wszystko chcą nam zrobić dobrze. Na szczęście ten chorobliwy stan umysłu, wywołujący u mnie tak niedorzeczne rozmyślania, zazwyczaj nie trwa długo i na drugi dzień zostaje po nim jedynie ból głowy.

Gdyby jednak rozpaczliwie uchwycić się tak wywrotowej tezy i zadać sobie pytanie o to dlaczego im to nie wychodzi, to jedna z prawdopodobnych (według mnie of kors) odpowiedzi mogłaby być taka: bo mają fatalne kadry.

Zebrać w jednym miejscu tylu różnej maści nieudaczników, wariatów i fanatyków to i Herakles by nie podołał. Gdyby to była jego 13 robota to poległby niechybnie. Toż to cała plejada gwiazd! Każden jeden błyskotliwy i pełen nowatorskich pomysłów. Każden jeden zrobi wszystko, aby wielki wódz plemienia z ojcowskim uznaniem pogładził go po główce.
A ostatnio przysrali jeszcze Macierewiczem…

No i jak te biedne bliźniaki (które podobno wcale tego księżyca nie ukradły, a ci co tak twierdzili to już siedzą) mają nam zrobić dobrze?
Kim mają to zrobić?

Być może problemu nie ma wcale i sobie to wszystko w wymyślam. Może to taka moja pomroczność jasna…

Tak nagle mi przyszło do głowy, że gdyby utworzyć taki “drim tim” z najzabawniejszych satyryków polskiej sceny kabaretowej to i tak nie byliby w stanie wymyślić lepszych skeczy niż te ewenementy ewolucji z Wiejskiej. A poza tym gdyby nawet spróbowali to by się ich oskarżyło o obrazę majestatu i posadziło do paki. Swoboda wypowiedzi owszem, ale tylko tej “poprawnej”.

Zupełnie jak z tym granatem w “Samych Swoich”…

Brak komentarzy: