piątek, września 22, 2006

Oko w oko

Wczoraj o 14:00 doszło do bezpośredniej konfrontacji Ojca i Bombla.
Do tego celu zastosowany został lekarz o wdzięcznym pseudonimie “Doktor Uesgie”.

Najprawdziwszy Mistrz Dżedaj telewizorka i glutowatej mazi.
Pierwsze oględziny w stylu “live” przebiegły nader pomyślnie.
Dość powiedzieć, że po włączeniu monitora przez Doktora Usegie zapomniałem o całym świecie.
Jak usiadłem, tak przez jakieś 10 minut gapiłem się z wywalonymi gałami i rozciągniętą w szerokim (i prawdopodobnie idiotycznym) uśmiechu morduchną na podglądanego z ukrycia Bombelka.
Małżowinka, jak to ona, kwiliła sobie ciuchutko ze szczęścia.

Zobaczyć maluszka “na żywo” było dla mnie przeżyciem niemal mistycznym. Emocje wywołane przez widok i dźwięk bijącego serduszka są nie do opisania.
Każdy Przyszły Ojciec powinien tego doświadczyć.
Euforia udzieliła się również Bomblowi, który wesoło sobie zaklaskał.

Szoł był pierwsza klasa, prawie jak w Bigbraderze, chociaż Doktor Uesgie mógł być milszy i strzelić małemu/małej jakieś bardziej efekciarskie fotki.
Ewidentnie się nie przyłożył.

Odwdzięczyłem mu się za to przypomnieniem niusa zasłyszanego ostatnio w Polskich Wolnych Mediach, jakoby badanie uesgie było szkodliwe, jak z resztą wszystko co się stosuje bez należytego umiaru.
Trafiłem w dziesionę. Chłopina okazał się nad wyraz wrażliwy “w tym temacie”.
Najpierw zabulgotał a potem szczelił nam wywód kategorycznie dementujący tego typu kalumnie.
Hłe hłe, dobrze mu tak.

Brak komentarzy: