niedziela, listopada 16, 2008

Pierwszy tydzień za nami

Dzisiaj kończy się nasz pierwszy tydzień z Monsieur Kluskiem na pokładzie.
Nie było łatwo ale szczerze przyznaję, że spodziewałem się czegoś gorszego.
Owszem, domowym budżetem i harmonogramem dnia trzeba teraz zarządzać zupełnie inaczej niż do tej pory a każda wygospodarowana godzina snu jest na wagę złota jednak dziecko wywołuje w nas taką ilość radosnych uczuć, że tych "niedogodności" właściwie się nie zauważa.

Klusek jest fantastyczny, nie marudzi bez powodu, nie ma problemów z jedzeniem ani kolką i potrafi spojrzeć nam głęboko w oczy z taką ufnością że aż chce się go przytulić i ukołysać do snu osłaniając od wszelkiego zła tego okrutnego świata.

Założyłem Mu internetową galerię zdjęć, z której pokaz slajdów możecie obejrzeć obok, z prawej strony, natomiast pełny album jest dostępny na stronie Picasy. Zapraszamy do oglądania i jeszcze raz dziękujemy za Wasze ciepłe słowa, które zamieściliście tutaj, przekazaliście nam telefonicznie lub osobiście. Buźka.

środa, listopada 05, 2008

Tomasz

Tadaaaam. Stało się. Jesteśmy już we trójkę.

Tomasz postanowił do nas dołączyć dzisiaj o 15:15. Do wyjścia co prawda szczególnie się nie kwapił, ale za to może się teraz poszczycić dość przyzwoitym wynikiem w zakresie wagi i wzrostu: 3,95 KG i 57 CM.
Ten postawny młodzieniec zaprezentował już szanownemu audytorium pierwszego, fantazyjnie rozmazanego kleksa, który jednak nie powstrzymał jego dwóch, przebywających na tej samej sali rówieśniczek od zalotnego trzepotu rzęs. Zapewne sprawiła to ta gęsta, czarna czupryna, której mu po cichu zazdroszczę ;)

Witaj Tomciu! Nie wiesz jak bardzo się z Ciebie cieszymy!


Powiem Wam w zaufaniu, tylko tego nie rozpowiadajcie, że nie utrzymałem fasonu. Gdy tylko się urodził łzy stanęły mi w oczach a w gardle utknęła śliwka. Dopóki różne osoby zajmowały się doprowadzaniem go do porządku, mierzeniem, ważeniem i opisywaniem nie było jeszcze tak źle ale jak go wziąłem na ręce to rozryczałem się jak bóbr. Szlochałem chyba z pięć minut i nie mogłem tego opanować. Przed porodem wyobrażałem sobie różne sytuacje ale tego się po sobie nie spodziewałem. A co mi tam, i tak było warto :D