piątek, marca 23, 2007

Do czego służą immunitety?

Tytuł jednego z dzisiejszych niusów zmroził mi krew w żyłach.
"Karambol posła Zawiszy" - mój idol i ideał niedościgniony, został poszkodowany w karambolu! Oczyma wyobraźni widziałem ubranych na czarno, zamaskowanych zbójów z PO, którzy wyskakując ze wszystkich stron wielkiego i mrocznego
skrzyżowania, w szaleńczym pędzie wielkich czarnych limuzyn celują w skromniutki pojazd mojego guru! Ich złe oczy płoną ogniem piekielnym a z pysków cieknie piana szleństwa! Nie są w stanie konkurować z ętelygęcją Pana Artura, spokojnie wracającego do kochającej rodziny po ciężkim dniu wypełnionym wielkimi i nadzwyczaj ważkimi sprawami, więc chcą go wyeliminować z gry podstępem i przemocą! O desperaci!

Ale czytam dalej...
Chwylunia, coś mi tu nie gra... wypadek spowodował poseł Zawisza a przed karą uratował go immunitet. Hola hola, jak mawia poseł Cymański, co ma immunitet do jawnego wykroczenia czy przestępstwa? Immunitet powinien chronić posła przed odpowiedzialnością związaną z zakresem jego działalności parlamentarnej. Jeżdżenie z nadmierną prędkościa i powodowanie wypadków tak jak w tym przypadku, albo prowadzenie po pijaku, kradzieże i inne pospolite przestępstwa, nijak mają się do obowiązków parlamentarzysty. Nie rozumiem dlaczego w takich przypadkach poseł nie może zostać ukarany zgodnie z obowiązującym prawem. Za kółkiem każdy jest w równym stopniu odpowiedzialny za bezpieczeństwo. Zgadzam się, że posła, senatora czy innego wysokiego urzędnika państwowego nie można z byle powodu pozbawić wolności, ale dlaczego nie mogą ponieść ustawowej kary finansowej? Jakże komfortowa jest to sytuacja, gdy tworzy się prawo, które dotyczy innych.
Na nieskazitelnej tafli pojawiła się rysa.
Artek ma u mnie krechę.

Brak komentarzy: