czwartek, marca 08, 2007

Bitwa wiosenna

Oł men, ale mnię trafiło...
Wszystko mnie boli, jest mi zimno i kaszlę.
Do bani taka wiosna. Razem z muchami obudziły się wirusy.
Chociaż chwileczkę... wiosna jest rodzaju żeńskiego i rozłożyło mnie w dzień kobiet... hmmm... że też tego wcześniej nie dostrzegłem...
Biorąc sobie do serca nauki Jego Bezkresnej Mądrości Brata Jarosława od razu odrzucam możliwość zwykłego zbiegu okoliczności. Jeszcze nie tak dawno bym tego nie zauważył, ale teraz oczy mam szeroko otwarte i na wszelkie zło jestem wyczulony niby trenowana locha na trufle. Szara sieć bez wątpienia oplotła mnie swymi obślizgłymi mackami. To peerelowsko - niewierno - zboczono - feministyczny układ stara się wykończyć mnie od środka. Ale ja się nie dam! Wyciągnę najcięższe działa! Zwalczę go dwoma potężnymi salwami z gorącej herbatki z miodem i cytryną, a na koniec wywalę całą serię kanapeczek z czosnkiem!
Ha, jak chuchnę jutro w autobusie to od razu poznam kto ma nieczyste sumienie! Ratunku, chyba zaczynam bredzić...

Brak komentarzy: