Poniższa "miniaturka" mysje Hiroyasu Imura z Japonii ma z powyzszym przykładem sporo wspólnego. Co prawda nie sądzę aby autor zamierzał tę budowlę zniszczyć (chociaż z nimi to nigdy nic nie wiadomo...), ale wykazał się niepojętą dla przeciętnego europejczyka cierpliwością. Przez 19 lat (!), cegiełka po cegiełce, precyzyjnie i uparcie rekonstruował w miniaturze zamek Himeji.

Generalnie muszę powiedzieć, że zmagazynowałem już dość spore pokłady sympatii dla kultury wschodu. Wiele rzeczy mnie szokuje, z wieloma się nie zgadzam ale jeszcze więcej mnie ciekawi, a nawet fascynuje. Szczerze mówiąc wolałbym na wymarzone wakacje wybrać się do takich np. Chin niż do zadeptanych przez pierdzących niemieckich emerytów różnych Egiptów, Majorek czy Tunezji. Zapakuję kiedyś do plecaka Dziubka, aparat oraz kartę kredytową i tam pojedziemy. Ale jeszcze nie w tym roku. Jak co roku...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz