czwartek, stycznia 04, 2007

Sprytny Romek

Romanie – bardzo czujny wist, jakby powiedział mój wuj.
Propozycja referendum za / przeciw pomysłom ministra (tfu!) edukacji zestawiona z obietnicą odejścia Romana w przypadku przegranej rozdarła mnie na pół. Z jednej strony wizja rządu bez lpr’u jawi mi się w niezwykle kojących kolorach, z drugiej strony zestaw pytań, na jakie mielibyśmy odpowiedzieć, jest boleśnie tendencyjnie dobrany do tych kwestii, które spotkały się z umiarkowaną aprobatą opinii publicznej. Referendum powinno rozwiązywać kwestie sporne a nie być podstawą do promocji jakiejś osoby czy ugrupowania w mediach czy usprawiedliwienia kolejnych idiotycznych pomysłów. Zadając nam uniwersalne pytania o to czy chcemy, aby nasze dzieci były zdrowe i bezpieczne a żołnierze wrócili z obcej wojny do kochających żon, stawia się na bardzo dogodnej pozycji. Zamiast tych kilku mało oryginalnych pytań mógłby spokojnie zadać nam wszystkim jedno - „czy chcecie żeby wam dobrze było?”. I jak tu powiedzieć "nie"? Ale czy to jest miarodajne?
A gdzie kwestie związane z faworyzowaniem faszyzujących ugrupowań młodzieżowych, poniżaniem mniejszości seksualnych i religijnych albo z negowaniem teorii Darwina? Chociaż o to ostatnie może lepiej nie pytać bo jeszcze by się okazało… brr aż strach pomyśleć co mogłoby się okazać.

Miejmy również na uwadze, że polityk gdy coś obieca to nie znaczy, że słowa dotrzyma. Obserwowaliśmy to już wielokrotnie i za każdym razem, z dziecięcą naiwnością dajemy się na to nabrać. Roman oczywiście nie proponowałby czegoś, co mogłoby realnie zagrozić jego pozycji. Nawet gdyby do tego głosowania doszło a wynik byłby dla wnioskodawców fatalny to chłopcy z lpr’u na pewno elegancko by się z tego wykręcili.
Dla mnie to są prawdziwi mistrzowie w „odwracaniu kota ogonem”.
Jak usłyszałem Wierzejskiego po ostatnich wyborach w Warszawie, argumentującego swoje mikroskopijne poparcie wypowiedzią, której sens był mniej więcej taki, że wyborcy uważają, że więcej dobrego dla Polski uczynić może w rządzie niż we władzach stolicy i celowo go w sejmie zatrzymali, to myślałem że zemdleję z niedowierzania. Mózg mi koleś zlasował na jakieś dwie minuty.

Poza tym takie referendum to dość spore i kosztowne wydarzenie i powinno być chyba zatwierdzone przez sejm a do tego raczej nie dojdzie. Roman zamącił więc wodę jak ma to w zwyczaju i jak zwykle nic z tego nie wyniknie poza jednym - o Romku znów jest głośno, a żelazna zasada gwiazd mówi - nie ważne jak o tobie mówią, ważne żeby mówili.

Brak komentarzy: