czwartek, października 04, 2007

Uciekając przed laptopem

Co jakiś czas nachodzi mnie myśl iście rewolucyjna aby zastąpić blaszaka laptokiem. Temat właśnie powrócił ponieważ jestem w trakcie zmiany dostawcy internetu na takiego, który między innymi oferuje do wyboru router ethernetowy lub wifi. Zakup komputera przenośnego z dostępem do netu położyłby kres naszej wieloletniej krwawej wojnie o dostęp do kompa. Do laptoków mam jednak trzy poważne zastrzeżenia.
Po pierwsze, co by o nich nie mówić, nie pracuje się na nich zbyt wygodnie - od tej ściśniętej klawiatury i taczpadów można sobie poplątać paluchy. Nie jestem również zwolennikiem obudowywania komputera z zasady przenośnego stacją dokującą lub dodatkową klawiaturą i myszką. Musiałbym się więc do takiej obsługi przyzwyczaić, co zapewne jest ostatecznie do zrobienia.
Po drugie jestem przyzwyczajony do monitora minimum 19'' i na widok tych 15, w porywach do 17, cali dostaję zeza i dreszczy. Tutaj przyzwyczajenie się byłoby zapewne o wiele trudniejsze niż w przypadku klawiatury. Dyskusji o wyższości ekranów matowych nad błyszczącymi nie chcę nawet rozpoczynać bo zwolenników obu typów jest chyba po równo co znakomicie uprawdopodabnia nierozwiązywalność tego sporu.
Po trzecie, a to mnie już wkurza, ciężko jest kupić laptopa bez systemu operacyjnego. Głównym powodem powstania tego wpisu jest właśnie artykuł w Dzienniku Internautów traktujący o sprawie propozycji ekspertów z Instytutu Globalizacji przy Komisji Europejskiej aby zakazać sprzedaży komputerów osobistych z preinstalowanym oesem. Rozumiem potrzebę walki z praktykami monopolistycznymi ale należałoby raczej wyważyć ją z potrzebą udostępnienia komputera gotowego do pracy użytkownikowi, który z instalacją systemu sobie nie poradzi. Całkowity zakaz takiej formy sprzedaży nie jest rozsądnym wyjściem z sytuacji, powinna być jednak możliwość zrezygnowania z systemu operacyjnego przy zakupie. Najprostszą metodą byłoby chyba zdublowanie oferty katalogowej poszczególnych dostawców na uwzględnienie modeli sprzedawanych że tak powiem souate'.

Tak czy inaczej do nołtbuka powoli się przekonuję i zapewne za czas niedługi się złamię. Może już w przyszłym roku... tym bardziej, że te sprzęty ostatnio sporo staniały. Nawet makbuki można już dostać w rozsądnych cenach... więc może, może. Zobaczymy.

Brak komentarzy: