wtorek, października 09, 2007

Łódźju?

Oglądam sobie wczoraj bibisi łorld, niby nic - telewizja jak każda inna, tyle że nie nasza (a wiadomo - kto nie nasz ten wróg), lecą sobie niusy, pogoda i takie tam dyrdymały aż tu nagle babach! Reklama jakiegoś miasta. Ale jaka! Skoczna muzyczka, autobusy, dziewczęta, teatry, centra handlowe, zielone parki, sportowcy, gwiazdy filmowe, zabytki, nocne kluby i inne szmery bajery jakich barbarzyński świat zachodniej europy do tej pory nie oglądał. Łał! Szczena opada. Super ekstra fajne miejsce, myślę sobie, muszę tam pojechać. Tylko gdzie to? UK? France elegance? Nie, to Łódź!



Powiem Wam, że bardzo mi się zrobiło sympatycznie. Nie znam się na sztuce filmowej, ale jak dla mnie to ta reklama jest nieźle zrealizowana i zachęcająca. Inne nacje zapewne byłyby z niej dumne i zadowolone, u nas od razu znajdzie się masa malkontentów, którym jak zwykle coś tam nie będzie się podobało. Wbrew im wszystkim stwierdzam, że dla mnie bomba. Tak trzymać. Potrzeba nam więcej takich akcji. Tylko czy to przypadkiem nie jest element polityki zagranicznej prowadzonej na kolanach? Aż strach pomyśleć...

P.S. Przypomnę tylko, że łodzianie byli również świadkami pewnej mniej wesołej sytuacji. Co więcej - nie był to przypadek odosobniony. Sam widziałem...

Brak komentarzy: