środa, czerwca 06, 2007

Gud morning Dżon

W poniedziałek przeczytałem o Panu Janie Grzębskim, który po 19 latach wybudził się ze śpiączki. Nie mam zamiaru własnymi wypocinami powielać ilości komentarzy na ten temat, chcę jedynie zwrócić uwagę na niesamowite wrażenie jakie musi towarzyszyć osobie, która we śnie przeskakuje 20 lat historii i budzi się w zupełnie innej rzeczywistości. Jako żywo stają mi przed oczami sceny z filmu "Good Bye Lenin". Spróbujcie wyobrazić sobie, że jutro rano wstaniecie z łóżka w Polsce np. 2030 roku. Mnie ciężko jest to sobie zobrazować a jeszcze pół wieku temu wielcy wizjonerzy przyszłości tworzyli wiekopomne dzieła kreując wizje społeczeństw dzisiejszych czasów. Dziś widzimy jak niewiele przewidzieli.

Obecnie postęp technologiczny i kulturalny przekształca oblicze społeczeństw w tak zastraszającym tempie, że okres ćwierci wieku może zaowocować ogromnymi, niewyobrażalnymi wręcz zmianami. Zdarza mi się co jakiś czas przeczytać gdzieś notkę o nowym odkryciu, nowej technologii itp. i po pół roku dowiedzieć się, że została już uruchomiona wykorzystująca ją produkcja!
Ostatnio czytałem np. o płynnej soczewce, która może zastąpić tradycyjne obiektywy. Jedna kropelka ultraczystej, zmiennokształtnej cieczy zamiast wielkich teleobiektywów. Nie zdziwię się, jeśli na Boże Narodzenie AD 2007 będzie można już kupić pierwsze cyfrówki z takim "obiektywem".

Z roku na rok jesteśmy świadkami rewolucji, które kiedyś trwały dekady a teraz nie robią na nas wiekszego wrażenia. Dwieście lat temu wynalezienie lekarstwa na jakąś chorobę było ogólnoświatową rewelacją, komentowaną długo i szeroko. Dziś "njus" mówiący o kolejnej szczepionce, terapii czy pigułce nie różni się specjalnie od ogłaszenia rozpoczęcia produkcji czegośtam w nowej, rewolucyjnej technologii. Samo słowo "rewolucyjna" mocno się już zdezawuowało. Większość nowoczesnych produktów, które dostarczane są klientom, staje się "przestarzała" w momencie dostarczenia.
Już pokolenie naszych dzieci żyło będzie w zupełnie innym środowisku i kształciło będzie w sobie zupełnie nowe umiejętności, a o Ziemi naszych wnuków to nawet strach pomyśleć. Nasze otoczenie zmienia się tak często i w tak wielu dziedzinach, że często nawet tego nie dostrzegamy i bezwolnie zmieniamy się razem z nim.

Tak więc z jednej strony trochę zazdroszczę (chociaż biorąc pod uwagę pozostałe aspekty tej historii to nie jest to odpowiednie słowo, ale żywię nadzieję, że wiecie o co mi chodzi) a z drugiej trochę współczuję Panu Janowi zderzenia się z tym "nowym" światem. Mam nadzieję, że w Jego oczach jest to świat, który zmienia się na lepsze.

Brak komentarzy: