niedziela, sierpnia 05, 2007

Robić nic. Leżeć i pachnieć.

Hue, hue. To miał być co prawda komentarz ale spuchł mi zanadto, więc zamieszczam jako posta ;)
To nie nuda ino urlopik pchnął mnie w objęcia gimpa i kazał odstresować się wśród warstw i kolorków :D Rozpocząłem go w piątek (urlop oczywiście, nie gimpa) punkt 16:00 i mimo, że ostatni miesiąc miałem w robocie kocioł totalny to w ostatnich dniach przed urlopem myśli moje i czyny jakoś tak podświadomie zmierzały w kierunku wszystkiego co biegunowo różne od pracy. Stąd też długie nocne godziny spędzone nad edycją szablonu bloggera - zupełnie bez powodu, ot tak dla zajęcia oczu i myśli sprawami innymi niż zawierucha w kołchozie.

Przede mną teraz bite 2 tygodnie spokoju. Z różnych powodów, o których nie ma sensu się tu rozpisywać, urlop spędzam mało spektakularnie - bez wypasionych, lanserskich wycieczek po teneryfach czy innych tam takich. Tak więc jeden tydzień przeznaczam na uporządkowanie długaśnej listy sprawunków domowych, które przekładam już niemiłosiernie długo, a drugi na przetrzebienie i tak już znikomej populacji mazurskich okoni. Zaopatrzyłem się nawet z tej okazji w nowiuśkiego kijasa Kongera i kołowrotek Dragona, który to wydatek kosztował mnie, poza niezłym nadszarpnięciem domowego budżetu, długim jak "Moda na sukces" masażem małżowinkowych stópek.

Gryplan na te tygodnie zakłada co następuje:
  • konstrukcję skrzyni na balkon na różne grabki, szmatki i łopatki
  • konstrukcję drewnianej skrzyni na kompa
  • wymianę dziadowskich, papierowych spodów szuflad w ikeowskiej komodzie, które się pozapadały tak, że nie można ich otworzyć
  • porządki w komórce, szafkach, dokumentach, płytach i całej masie komputerowych duperszwanców
  • wymianę od chyba dwóch już lat przeciekającej i efektownie obrośniętej kamieniem baterii przy kuchennym zlewie
  • podklejenie dywanów kratką antypoślizgową, co radykalnie zmniejszy zagrożenie wypadkowe w domostwie (głównie gości, bo my już się nieźle wytrenowaliśmy)
  • realizację całej masy pomysłów fotograficznych, które tak się nawarstwiły, że nie wiem od czego zacząć
  • reanimację pehapowej aplikacji, która również porządnie się już przykurzyła
Jak widzicie urlop zapowiada się więc pracowicie. Przynajmniej w połowie. Muszę jeszcze na szybciora wymienić szprychę, która wzięła i złośliwie pękła tuż przed wyjazdem. I to chyba tyle. Najbardziej ciekaw jestem jak mi wyjdzie obudowa kompa. Dość mam już tego wysłużonego blaszaka, który nie dość że irytująco brzęczy i rzęzi to jeszcze dawna biel nabrała koloru, który delikatnie określić mogę jako écru. Postaram się ten wyczyn udokumentować coby gawiedzi, która na podobny pomysł wpadnie, uzmysłowić jaki to poroniony pomysł ;)
A teraz wybaczcie, idę się położyć. A co.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ale z tymi szufladami to racja.