Stało się, stało się to co miało się stać - jak śpiewał swego czasu
Pan Kazimierz. Miłościwie nam panujące "elity" w swej wielkoduszności pozwoliły nam ponownie cieszyć się możliwością wzięcia udziału w wyborach parlamentarnych. Niczym mój imiennik, mały rycerz
Wołodyjowski skończyli ten cyrk i oszczędzili nam jeszcze większego wstydu. Chociaż posługując się tą analogią można by raczej powiedzieć, że to trochę tak jak gdyby
Kmicic sam sobie szabelką w czerep przywalił.
Jak by nie było, pozwolę sobie zabawić się w jasnowidza i oto co przewiduję na najbliższą kadencję:
- PiS te wybory wygra i to w ostrogach jeśli PO wciąż będzie się tak ślamazarzyć.
- PO po niedługim czasie rozpadnie się na dwa obozy, z których jeden przyłączy się do PiS'u a drugi być może do LiD'u.
- Do sejmu wejdzie również PSL, które przygarnie zawiedziony elektorat Samoobrony.
- W stosunku do dzisiejszej pozycji w siłę znacznie urośnie LiD.
Największym jednak sukcesem tych wyborów nie będzie zdobycie przez żadną z partii większości parlamentarnej ale wyeliminowanie z życia publicznego takich toksycznych maszkaronów jak LPR i Samoobrona. Sam ten fakt powinien się przyczynić do znacznego uspokojenia krajowej polityki i ustawienia jej ponownie na, nieważne dobre czy złe - po prostu jakiekolwiek, tory.
Być może uznacie, że to zbyt śmiałe przewidywania ale według mnie głosy wyborców rozłożą się mniej więcej tak:
- PiS 35%
- PO 25%
- LiD 15%
- PSL 10%
- Samoobrona 3%
- LPR 2%
- Reszta 10%
Oczywiście na wahnięcia tych proporcji wpływać będą wszystkie aferzyska, teczuszyska i paskudztwa, które zapewne już od kilku miesięcy przygotowywane są pieczołowicie w sejmowych kuluarach. No bo przecież nikt nie ma złudzeń co do tego, że będziemy mieli do czynienia ze spokojną i merytoryczną kampanią. Tak na prawdę to można by ją było spokojnie skrócić do góra dwóch tygodni bo w tym wyścigu i tak wygra ten, kto w najważniejszych ostatnich 2-3 dniach przed wyborami solidniej przygrzmoci rywalowi.
Po tym jak ostatnio skakały sondaże wyraźnie widać, że większość ludzi nie ma swojego jednego przemyślanego zdania, którego mogą się trzymać i które potrafią uargumentować, lecz daje się bez większego wysiłku sterować reagując bezmyślnie na aktualny przekaz medialny. Smutne ale prawdziwe.
Na zakończenie zaapeluję do wszystkich moich rodaków o czynny udział w wyborach.
Zauważcie, że jeżeli zwycięska partia zdobędzie 30% głosów a frekwencja wyniesie 40% to całym krajem rządzili będą ludzie wybrani przez
15% społeczeństwa. A demokracja to (za
Wikipedią) podobno ustrój polityczny, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli...
2 komentarze:
Masz rację Jeżeli zagłosuje mniej, niż połowa obywateli, wszyscy honorowi politycy co do jednego strzelą samobója. Przynajmniej ja bym tak zrobił, gdyby nie chciało się wyborcom ruszyć z domów, żeby poprzeć moje zacne i szczytne ideały, cele, zamierzenia i zasady. Osobiście chyba bym się podpalił. Nie, nie zagłosuję. Poczekam, potem dalej/znowu będę się dobrze bawił w tych momentach z serwisami informatycznymi wymieszanymi z gruchotaniem drukarki.
Kiedyś mnie to interesowało.
Przejmowałem się.
Później mnie śmieszyło.
Teraz już tylko wkurza.
Ja zagłosuję.
Moją satysfakcją będzie przynajmniej to, że zrównoważę jeden głos jakiegoś oszołoma.
Prześlij komentarz