wtorek, września 11, 2007

To samo od nowa

Stało się, stało się to co miało się stać - jak śpiewał swego czasu Pan Kazimierz. Miłościwie nam panujące "elity" w swej wielkoduszności pozwoliły nam ponownie cieszyć się możliwością wzięcia udziału w wyborach parlamentarnych. Niczym mój imiennik, mały rycerz Wołodyjowski skończyli ten cyrk i oszczędzili nam jeszcze większego wstydu. Chociaż posługując się tą analogią można by raczej powiedzieć, że to trochę tak jak gdyby Kmicic sam sobie szabelką w czerep przywalił.

Jak by nie było, pozwolę sobie zabawić się w jasnowidza i oto co przewiduję na najbliższą kadencję:
  1. PiS te wybory wygra i to w ostrogach jeśli PO wciąż będzie się tak ślamazarzyć.
  2. PO po niedługim czasie rozpadnie się na dwa obozy, z których jeden przyłączy się do PiS'u a drugi być może do LiD'u.
  3. Do sejmu wejdzie również PSL, które przygarnie zawiedziony elektorat Samoobrony.
  4. W stosunku do dzisiejszej pozycji w siłę znacznie urośnie LiD.
Największym jednak sukcesem tych wyborów nie będzie zdobycie przez żadną z partii większości parlamentarnej ale wyeliminowanie z życia publicznego takich toksycznych maszkaronów jak LPR i Samoobrona. Sam ten fakt powinien się przyczynić do znacznego uspokojenia krajowej polityki i ustawienia jej ponownie na, nieważne dobre czy złe - po prostu jakiekolwiek, tory.

Być może uznacie, że to zbyt śmiałe przewidywania ale według mnie głosy wyborców rozłożą się mniej więcej tak:
  1. PiS 35%
  2. PO 25%
  3. LiD 15%
  4. PSL 10%
  5. Samoobrona 3%
  6. LPR 2%
  7. Reszta 10%
Oczywiście na wahnięcia tych proporcji wpływać będą wszystkie aferzyska, teczuszyska i paskudztwa, które zapewne już od kilku miesięcy przygotowywane są pieczołowicie w sejmowych kuluarach. No bo przecież nikt nie ma złudzeń co do tego, że będziemy mieli do czynienia ze spokojną i merytoryczną kampanią. Tak na prawdę to można by ją było spokojnie skrócić do góra dwóch tygodni bo w tym wyścigu i tak wygra ten, kto w najważniejszych ostatnich 2-3 dniach przed wyborami solidniej przygrzmoci rywalowi.
Po tym jak ostatnio skakały sondaże wyraźnie widać, że większość ludzi nie ma swojego jednego przemyślanego zdania, którego mogą się trzymać i które potrafią uargumentować, lecz daje się bez większego wysiłku sterować reagując bezmyślnie na aktualny przekaz medialny. Smutne ale prawdziwe.

Na zakończenie zaapeluję do wszystkich moich rodaków o czynny udział w wyborach.
Zauważcie, że jeżeli zwycięska partia zdobędzie 30% głosów a frekwencja wyniesie 40% to całym krajem rządzili będą ludzie wybrani przez 15% społeczeństwa. A demokracja to (za Wikipedią) podobno ustrój polityczny, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli...

2 komentarze:

Łukasz Jastrzębski pisze...

Masz rację Jeżeli zagłosuje mniej, niż połowa obywateli, wszyscy honorowi politycy co do jednego strzelą samobója. Przynajmniej ja bym tak zrobił, gdyby nie chciało się wyborcom ruszyć z domów, żeby poprzeć moje zacne i szczytne ideały, cele, zamierzenia i zasady. Osobiście chyba bym się podpalił. Nie, nie zagłosuję. Poczekam, potem dalej/znowu będę się dobrze bawił w tych momentach z serwisami informatycznymi wymieszanymi z gruchotaniem drukarki.

Mistrz Muto pisze...

Kiedyś mnie to interesowało.
Przejmowałem się.
Później mnie śmieszyło.
Teraz już tylko wkurza.
Ja zagłosuję.
Moją satysfakcją będzie przynajmniej to, że zrównoważę jeden głos jakiegoś oszołoma.