piątek, grudnia 19, 2008

Sposób na kaczora

Przed zbliżającymi się obchodami rozpoczęcia nowego roku kalendarzowego interesującym tematem mogą być metody walki z kacem opracowane przez naszych braci w bólu z innych regionów świata. Zagadnienie to traktujemy oczywiście jedynie jako ciekawostkę gdyż osoby kulturalne, za które oczywiście się uważamy, spędzą ten wieczór na miłej dyspucie w oczytanym towarzystwie, spokojnych pląsach w rytmie blusa oraz skromnym acz wykwintnym posiłku. Dolegliwości dnia następnego właściwie nam nie grożą, gdyby jednak zaszły jakieś nieprzewidziane okoliczności, zaaranżowane przez wraże siły wywiadowcze (wszyscy wiemy jakie), z pomocą przychodzi Naszynal Dżeografik, który na tę okoliczność zebrał kilka ciekawych receptur.


Zestawienie to zwróciło moją uwagę głównie z powodu zamieszczenia w nim naszego narodowego specjału, ale po kolei - oto jak radzą sobie z "syndromem dnia następnego" mieszkańcy dalekich krain:
  • Niemcy - marynowany śledź zawinięty wokół korniszonka, czyli popularny rollmops - nie odważyłbym się chyba zaaplikować tego na rozedrgany żołądek...
  • Chiny - mocna zielona herbata - im to może pomaga, ale co oni tam piją, jakieś ryżowe cienkusze (korzystając z okazji chciałbym sprostować przekonanie panujące wśród mych rodaków o tym, że sake to ryżowa wódka - jest to tak na prawdę winko o maksymalnie 18 voltach)
  • Włochy - mocne, czarne espresso - żadne zaskoczenie bo makaroniarze stosują je chyba na wszystko i chociaż kawusia to rzecz zacna to w wersji sote jakoś mnie nie przekonuje
  • Rumunia - zupka z krowiego żołądka z warzywami, przyprawami, czosnkiem i śmietaną czyli po naszemu flaki (dziwi mnie tylko ta śmietana) - tak, to by mnie mogło uleczyć :)
  • USA - koktajl z soku pomidorowego, sosu Worcestershire, czarnego pieprzu i surowego żółtka - gdyby pominąć surowe jajko, które jak dla mnie jest dość ryzykowne, to byłoby to niczego sobie lekarstwo
  • Meksyk - sałatka z różnej maści skorupiaków w sosie z pomidorów, cytryny, cebuli i kolendry - po czymś takim to się dopiero zacznie prawdziwy "meksyk"
  • Holandia - piwo, po prostu duży zimny lager - lekarstwo proste i przemyślane, czy można chcieć czegoś więcej?
  • Japonia - bardzo słone marynowane śliwki (o.O), ewentualnie miso czyli warzywna zupka ze świeżymi mięczakami - brr, nie chciałbym leczyć kaca w Japonii...
  • Polska - zsiadłe mleko lub sok z kiszonych ogórków - metody wszystkim nam znane i sprawdzone, chociaż odradzałbym ich równoczesne stosowanie ;)
  • Rosja - gorąca sauna połączona z chłostaniem brzozowymi gałęziami - faktycznie metoda iście rosyjska - nie przeszło Ci? to masz tu jeszcze dziesięć batów i wracaj do środka na kolejne pół godziny (powtarzać do skutku)
  • BONUS - tego nie ma w zestawieniu, ale przypomniał mi się pewien wycinek z gazety, który na działce u dziadków wisiał na ścianie i intrygował mnie niezwykle odkąd tylko sięgam pamięcią; na tymże wycinku widniało zdjęcie szczura elegancko ujętego z profilu zwieńczone grubym czarnym napisem "Szczur leczy się wódką". Do dziś nie rozwikłałem zagadki tego przesłania więc jeśli ktoś z Was może mi w tym pomóc to będę dozgonnie wdzięczny.
Proszę bardzo, to już koniec i niech każdy wybierze coś dla siebie. Mnie osobiście najbardziej pomaga (chociaż oczywiście baaardzo rzadko mam okazję z tego korzystać ;P) solidne, ciepłe śniadanie plus gorąca herbata.

Na koniec coś z kategorii Tips'n'Tricks: aby kaca uniknąć lub zminimalizować jego skutki polecam przed położeniem się lulu wypić tyle niegazowanej wody ile tylko dacie radę. Wiem, że ciężko jest się do tego zmusić ale wierzcie mi - warto. Tę metodę sprzedał mi onegdaj Krzychu (dzięki stary) i z powodzeniem stosuję ją za każdym razem.

Brak komentarzy: